Posty

Wyświetlanie postów z 2020

TŁUMACZÓW - SŁONECZNIK - Zielony Szlak Graniczny (108 km.)

Obraz
TŁUMACZÓW – SŁONECZNIK 1423 m n.p.m. „ZIELONY SZLAK GRANICZNY” Dzień 1 (25 lipca) Tłumaczów – Przełęcz Sokołowska - Sokołowsko Długość: 34.40 km. ↑1308 ↓1106 Dzień, jak co dzień tyle, że zupełnie inny. Dochodziła godzina szósta trzydzieści kiedy wraz z moim przyjacielem zameldowaliśmy się przed zieloną kropką w Tłumaczowie, by przemierzyć Zielony Szlak Graniczny biegnący wzdłuż granicy polsko-czeskiej i w piątek zameldować się na Słoneczniku (1423 m n.p.m.) w Karkonoszach.

Główny Szlak Beskidzki

Obraz
Krótkie filmiki przedstawiające najciekawsze momenty na Głównym Szlaku Beskidzkim w okresie od    26 sierpnia 2020 r. do 15 września 2020 r.  Wołosate - Ustroń

Dzień 21 (15 wrzesień 2020 r.) SCHRONISKO SOSZÓW - USTROŃ - 16,85 km.

Obraz
  Dzień, jak co dzień tyle, że zupełnie inny. Budzimy się wcześniej niż zwykle. Kolejny już raz doprowadzamy nasze zmaltretowane ciała do stanu używalności. Nie może dotrzeć do nas, że to już jest koniec, ostatni odcinek i Główny Szlak Beskidzki pozostanie już tylko wspomnieniem. Ruszamy bardzo wcześnie... Po wyjściu ze schroniska po trzydziestu minutach zeszliśmy do Przełęczy Beskidek, skąd rozpoczęliśmy mozolne podejście na Czantorię Wielką (995 m n.p.m.). Pokonywanie kilometrów przychodzi nam z trudem. Trzysta pięćdziesiąt metrów przewyższenia na długości około trzech kilometrów, wykrzesało z nas resztki sił.

Dzień 20 (14 wrzesień 2020 r.) SCHRONISKO PTTK PRZYSŁOP POD BARANIĄ GÓRĄ - SCHRONISKO SOSZÓW - 21,68 km.

Obraz
  Jesteśmy bardzo szczęśliwi, ponieważ dzisiejszym etapem przekroczyliśmy pięćset kilometrów. Do celu już tylko centymetry. Po wczorajszym niezbyt wymagającym etapie, dzisiaj do przejścia mieliśmy również niezbyt wymagający, bo ponad dwudziestokilometrowy etap. Po nadrobieniu zaległości ze snem, po śniadaniu, dość późno bo około godziny 8.30, byliśmy już w drodze do Schroniska "Soszów" piątego, w którym spędziliśmy noc w trakcie pokonywania GSB.

Dzień 19 (13 wrzesień 2020 r.) WĘGIERSKA GÓRKA - SCHRONISKO PTTK PRZYSŁOP POD BARANIĄ GÓRĄ - 16,21 km.

Obraz
  Dziwnego są te etapy. W dniu wczorajszym przez siedem godzin osiągnęliśmy przewyższenie wynoszące pięćset metrów, natomiast w dniu dzisiejszym po niecałych dwóch godzinach osiągnęliśmy przewyższenie wynoszące ponad sześćset metrów i w zasadzie mogliśmy na tym zakończyć dzisiejszy etap.

Dzień 18 (12 wrzesień 2020 r.) SCHRONISKO PTTK NA HALI MIZIOWEJ - WĘGIERSKA GÓRKA - 26,73 km.

Obraz
  Po kolejnym dość komfortowym noclegu, o godzinie 7 byliśmy już na nogach. W początkowej wersji mieliśmy zjeść śniadanie na miejscu w schronisku ale zrezygnowaliśmy z tej opcji i po porannej toalecie wyszliśmy na szlak. Po przejściu przez Halę Miziową, po chwili znaleźliśmy się na Hali Cebulowej i poruszając się wzdłuż granicy polsko-słowackiej, po godzinie dotarliśmy na szczyt o dziwnej nazwie Brts 1339 m n.p.m, a po paru minutach znaleźliśmy się na szczycie o nazwie Palenica (1338 m n.p.m.). Nie zatrzymując się, wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę szczytu o nazwie Trzy Kopce (1216 m n.p.m.), a następnie na Hale Rysiankę, skąd po 10 minutach zameldowaliśmy się w Schronisku PTTK Rysianka, gdzie zjedliśmy zaległe śniadanie.

Dzień 17 (11 wrzesień 2020 r.) SCHRONISKO PTTK MARKOWE SZCZAWINY - SCHRONISKO PTTK NA HALI MIZIOWEJ - 27,88 km.

Obraz
  Noc w schronisku minęła całkiem przyjemnie. Wieczorem zostało włączone centralne ogrzewanie, więc można było się oprać i wysuszyć. Rano kiedy wstaliśmy, na spokojnie zjedliśmy śniadanie i o godzinie 8.30 wyruszyliśmy na szlak. Dzisiaj mieliśmy do przejścia trudny etap, bo z przewyższeniami wynoszącymi ponad tysiąc dwieście metrów. Zresztą teraz, po przejściu ponad czterystu kilometrów, każde przewyższenie sprawia jakbyśmy wspinali się na Rysy. Ponadto dzisiaj wędrowaliśmy jak po sinusoidzie, co również odbiło się na naszych siłach, ale przejdźmy do początku.

Dzień 16 (10września 2020 r.) SCHRONISKO PTTK NA HALI KRUPOWEJ - SCHRONISKO PTTK MARKOWE SZCZAWINY - 17,57 km.

Obraz
  To był szesnasty dzień naszej wędrówki podczas której, zdobyliśmy najwyższy szczyt na Głównym Szlaku Beskidzkim. Babia Góra (1725 m n.p.m.) bo o niej mowa, nie była dziś za bardzo dla nas łaskawa i przywitała nas "mlekiem", a w momencie gdy ją opuszczaliśmy "przycięła" nas deszczem.

Dzień 15 (9 wrzesień 2020 r.) RABKA ZDRÓJ - SCHRON ISKO PTTK NA HALI KRUPOWEJ - 34,61 km.

Obraz
  Kolejny dzień świstaka. Pobudką, toaleta, śniadanie i wymarsz. Dzisiaj oboje byliśmy jacyś bezpłciowi. Czuliśmy już zmęczenie, a przed nami zapowiadał się najdłuższy etap z przewyższeniami wynoszącymi ponad tysiąc dwieście metrów.

Dzień 14 (8 września 2020 r.) STUDZIONKI - RABKA ZDRÓJ - 29,22 km.

Obraz
  Fajnie było się obudzić, kiedy za oknem świeciło słoneczko i zachęcało nas do wyjścia na szlak. Pomimo tego, że do przejścia mieliśmy niespełna trzydzieści kilometrów nie spieszyło nam się z wyjściem i tak o godzinie 7.30, po obfitym śniadaniu znaleźliśmy się na szlaku. Naszym pierwszym celem była Przełęcz Knurowska (845 m n.p.m.), na której znaleźliśmy się po niecałej godzinie przechodząc przez szczyty Chałupisko (930 m n.p.m.), Bukowinę (937 m n.p.m.), Polanę Turkowską oraz przez Turkówkę (885 m n.p.m.). Co jakiś czas pojawiał nam się uśmiech na twarzy, gdy mogliśmy podziwiać majestatyczne Tatry. Zresztą widok na Tatry towarzyszył nam dzisiejszego dnia prawie przez całą wędrówkę.

Dzień 13 (7 wrzesień) KROŚCIENKO NAD DUNAJCEM - STUDZIONKI - 20,09 km.

Obraz
  Ktoś kiedyś powiedział, że nie ma złej pogody, jedynie ludzie są źle ubrani. Dużo w tym prawdy analizując dzisiejszy etap Głównego Szlaku Beskidzkiego. Za nami trzynasty etap. Mieliśmy nie być przesądni ale szczerze mówiąc był to najgorszy dzień pod względem aury. Szkoda nam jedynie widoków z wieży widokowej na Lubaniu. Natomiast reszta szlaku prowadziła w większości lasem, tak więc i tak nie bylibyśmy skazani na widoki...

Dzień 12 (6 wrzesień 2020 r.) CHATA KORDOWIEC - KROŚCIENKO NAD DUNAJCEM - 26,32 km.

Obraz
  Za nami ponad trzysta kilometrów. Dajemy radę i tak nie dużo już dzieli nas od mety w Ustroniu. Dzisiaj jeszcze raz utwierdziliśmy się w przekonaniu, że wczorajsze wydłużenie etapu o sześć kilometrów z przewyższeniem pięćset metrów wyszło nam na dobre. Przez to dzisiejszy etap nie był już tak wymagający i choć przewyższenie tysiąc metrów trochę dało nam w kość, to mimo wszystko łączne opadanie tysiąc trzysta metrów bardziej nas wykończyło. Zatem od początku...

Dzień 11 (5 wrzesień 2020 r.) SCHRONISKO GÓRSKIE PTTK JAWORZYNA KRYNICKA - CHATA KORDOWIEC - 29,89 km.

Obraz
  Pomimo tego, że dość późno poszliśmy spać, to już o godzinie 5.30 byliśmy na nogach. Jakoś ten szlak nie służy nam do tego, by sobie dłużej pospać. Rano rozmyślałem o dalszej części szlaku i jestem pełen optymizmu. W tej chwili nie mamy żadnego kryzysu, choć zdajemy sobie sprawę, że któregoś dnia może się pojawić. Wczoraj z Dawidem uzgodniliśmy, że po śniadaniu po godzinie 8 wyruszymy ze schroniska. Plany zweryfikowaliśmy rano i stwierdziliśmy, że śniadanie faktycznie zjemy po godzinie 8 ale w Schronisku na Hali Łabowskiej.

Dzień 10 (4 września 2020 r.) BANICA - SCHRONISKO GÓRSKIE PTTK JAWORZYNA KRYNICKA - 22,33 km.

Obraz
  Po wczorajszym wyczerpującym odcinku, dzisiaj mieliśmy do pokonania zdecydowanie krótszy, niespełna dwudziestotrzykilometrowy odcinek do Schroniska PTTK Jaworzyna Krynicka ale z przewyższeniem przekraczającym 1200 metrów. We wstępnej fazie planowania, dzisiejszy etap mieliśmy zakończyć po dwunastu kilometrach w Krynicy Zdroju, ale wizja pokonania ponad trzydziestu kilometrów następnego dnia zniechęciła nas do tej opcji. Chcieliśmy nadrobić zaległości w spaniu ale niestety też się nie udało.

Dzień 9 (3 września 2020 r.) WOŁOWIEC - BANICA - 33,23 km.

Obraz
  Za nami już przeszło 200 kilometrów, w trakcie których musieliśmy wylać z siebie hektolitry potu. Niczym dzień świstaka, pobudka, toaleta i wyjście na szlak. Z Wołowca szlak malowniczo prowadził nas wzdłuż potoku Zawoja, który kilkakrotnie pokonywaliśmy i grzęzneliśmy w błocie. Tyle błota nie widzieliśmy jeszcze na szlaku. Gdy już się uporaliśmy z błotem i znaleźliśmy się w lesie, rozpoczęliśmy lekkie podejście na Popowe Wierchy (684 m n.p.m.), a następnie zeszliśmy do wsi Zdynia-Ług. Wędrując wpierw asfaltem, następnie zaczęliśmy delikatne podejście łąką, a gdy znaleźliśmy się w lesie, szlak wyprowadzał nas momentami dość stromo do góry. Gdy znaleźliśmy się na szczycie Rotundy (771 m n.p.m) oczom naszym ukazał się ogrodzony kamiennym murkiem cmentarz wojenny nr 51 z czasów I wojny światowej. Na jednej z tablic znajduje się czterowiersz Hansa Hauptmanna oficera armii austrowęgierskiej w tłumaczeniu:

Dzień 8 (2 września 2020 r.) KĄTY - WOŁOWIEC - 27,57 km.

Obraz
  Jak ten czas szybko leci, dzisiaj już ósmy dzień naszej wędrówki i jak na razie bez żadnych dolegliwości i kryzysów. Pozytywnie nastawieni i pełni wiary, po śniadaniu wyruszyliśmy na dzisiejszy etap i nawet się nie zorientowaliśmy, kiedy znaleźliśmy się w Magurskim Parku Narodowym. Przed wejściem do parku, znajduje się informacja o konieczności zakupu online biletu wstępu korzystając ze strony eparki.pl.

Dzień 7 (1 września 2020 r.) IWONICZ ZDRÓJ - KĄTY - 33,73 km.

Obraz
  Po wczorajszym niezbyt wymagającym odcinku, w dniu dzisiejszym przyszło nam się zmierzyć z najdłuższym jak do tej pory etapem. Wyjście z kwatery opóźnialiśmy ile się dało, a to z uwagi na intensywnie padający deszcz. Po wyjściu z kwatery poruszaliśmy się przez sześć kilometrów asfaltem, chociaż dzisiaj nie było to dokuczliwe. Kiedy przeszliśmy przez miejscowość Lubatowa deszcz przestał padać i nawet się przejaśniło. Po wejściu do lasu rozpoczęliśmy podejście ma Górę Cergowa, które w ostatniej fazie ostro nam dało w kość.

Dzień 6 (31 sierpnia 2020 r.) PUŁAWY GÓRNE - IWONICZ ZDRÓJ - 18,92 km.

Obraz
  Dzisiaj obudził nas kolejny piękny poranek. Nie musieliśmy się spieszyć, ponieważ niespełna dziewiętnaście kilometrów, które mieliśmy do przejścia nie robiły na nas większego wrażenia. Po porannej kawie i małej przekąsce około godziny 8 byliśmy już na szlaku. Przez niespełna siedem kilometrów, aż do Studenckiej Bazy Namiotowej w Wisłoczku poruszaliśmy się drogą asfaltową i cieszyliśmy się, że nie jest to południe, gdzie byśmy się ugotowali. Po dotarciu do Wisłoczka przekroczyliśmy rzeczkę i znaleźliśmy się w Studenckiej Bazie Namiotowej, która swoją działalność zakończyła w dniu wczorajszym. Baza znajduje się u stóp Jawornika (761 m n.p.m.) w odległości kilkunastu kilometrów od Rymanowa Zdroju, które będzie naszym kolejnym celem. Zanim jednak wyruszyliśmy w dalsza podróż przybiliśmy pieczątki w bazie oraz zrobiliśmy sobie krótką przerwę.

Dzień 5 (30 sierpnia 2020 r.) KOMAŃCZA - PUŁAWY GÓRNE - 27,17 km.

Obraz
  Za nami 127 kilometrów wędrówki czyli przeszliśmy 1/4 szlaku. Dzisiaj wychodząc z Komańczy pożegnaliśmy się z Bieszczadami i wkroczyliśmy w kolejne pasmo górskie - Beskid Niski. Obawialiśmy się błota i słabo oznakowanego szlaku, a tymczasem na odcinku Komańcza - Puławy Górne błota jak na lekarstwo, a szlak oznaczony jest perfekcyjnie. Jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek podsumowania ale mogę stwierdzić, że idzie nam się wyśmienicie i praktycznie nie czujemy żadnego zmęczenia. Każdego dnia z niecierpliwością oczekujemy następnego dnia, kiedy znów będziemy na szlaku.

Dzień 4 (29 sierpnia 2020 r.) CISNA - KOMAŃCZA - 32,80 km.

Obraz
  Noc minęła w miarę spokojnie. Po śniadaniu opuściliśmy kwaterę i zanim wstało słońce ruszyliśmy w kierunku Bacówki pod Honem, którą osiągnęliśmy po niespełna trzydziestu minutach. Po przybiciu w książeczce pieczątek udaliśmy się dalej i podchodząc pod górę osiągnęliśmy kolejno szczyty Hon (820 m n.p.m.), Osinę (963 m n.p.m.), Berest (942 m n.p.m.), Sasów (1010 m n.p.m.), by po ponad dwóch godzinach znaleźć się na szczycie o nazwie Wołosań (1071 m n.p.m.), najwyższym wzniesieniu na trasie dzisiejszego etapu.

Dzień 3 (28 sierpnia 2020 r.) SMEREK - CISNA - 17,92 km.

Obraz
  Trzeci dzień wędrówki rozpoczęliśmy bez pośpiechu i po śniadaniu o godzinie 7.20 byliśmy już na szlaku. Początek naszej marszruty rozpoczęliśmy dość wyczerpującym podejściem na szczyt Fereczaty (1102 m n.p.m.), który okazał się świetnym punktem widokowym. Po krótkiej przerwie i wykonaniu kilku zdjęć, ruszyliśmy lasem na kolejny szczyt Okrąglik (1101 m n.p.m.) znajdujący się w odległości kilkunastu metrów od granicy polsko-słowackiej, z którego również podziwialiśmy piękne widoki.

Dzień 2 (27 sierpnia 2020 r.) USTRZYKI GÓRNE - SMEREK - 25,16 km.

Obraz
Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy pobudką o godzinie 5.30. Chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się na szlaku, by podziwiać bieszczadzkie połoniny. Po wyjściu z kwatery udaliśmy się do punktu kasowego obok kempingu PTTK, celem zakupu biletów wstępu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Z uwagi na zbyt wczesną godzinę biletów nie zakupiliśmy i ruszyliśmy dalej szlakiem. Rozpoczęliśmy dość długie podejście na najwyższą kulminację Połoniny Caryńskiej - Kruhly Wierch (1297 m n.p.m.).

Dzień 1. (26 sierpnia 2020 r.) WOŁOSATE - USTRZYKI GÓRNE - 23,65 km

Obraz
  Po siedemnastu godzinach podróży autobusem, dotarliśmy do Ustrzyk Górnych, skąd w dniu jutrzejszym przemieścimy się do wsi Wołosate, by ruszyć na liczący około 500 kilometrów Główny Szlak Beskidzki. Dawno nie byłem w Ustrzykach Górnych, ale na pierwszy rzut oka niewiele się tu zmieniło. Póki co, ledwo żyjemy po wyczerpującej podróży, ale to jest dopiero ułamek tego, co dopiero nas czeka. Pomysł przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego, narodził się wczesnym latem w 2018 roku, kiedy wspólnie z moim przyjacielem przemierzyliśmy Główny Szlak Sudecki. Początkowo był on zaplanowany na 2019 r. ale dopiero teraz mogliśmy na niego wyruszyć. Przygotowania do wyprawy rozpocząłem już w grudniu 2019 r. które polegały między innymi na planowaniu miejsc, gdzie będziemy mogli przenocować oraz na wyznaczeniu etapów jakie będziemy pokonywali każdego dnia. Zapowiada się wspaniała przygoda i oby trwała jak najdłużej.