Dzisiejszy dzień jest przedostatnim dniem mojej
wędrówki. Z kwatery w Myślenicach Zarabie wyszedłem około 7.00. Po początkowych
metrach poruszania się chodnikiem, szlak wprowadził mnie do lasu, po czym
zacząłem nabierać wysokości. Moim pierwszym celem był szczyt o nazwie Uklejna
(677 m n.p.m). Wspinając się coraz wyżej, w pewnym momencie szlak zaczął piąć
się dość mozolnie.
Po chwili znalazłem się na wypłaszczonej ścieżce, gdzie po
lewej stronie stał krzyż. Po wykonaniu kilku zdjęć podążałem dalej na szczyt
Uklejnej, na który nie prowadzi jednak żaden szlak. Obecny szlak trawersuje
szczyt z prawej strony. Znajdując się na wysokości szczytu wydeptaną ścieżką,
doszedłem do samego szczytu, który znajduje się zdecydowanie dalej. Oczom moim
ukazał się ogromny krzyż z Chrystusem, który tonął w piramidzie kamieni.
Oczywiście również do piramidy dołożyłem znaleziony przeze mnie kamień. Ze
szczytu powróciłem do czerwonego szlaku i ruszyłem dalej, praktycznie wędrując
po wypłaszczonym szlaku, gdzie dotarłem do kolejnego wzniesienia o nazwie
Śliwnik (619 m n.p.m. Szczyt nie jest oznaczony i nie posiada żadnych walorów
widokowych. Schodząc ze Śliwnika po chwili znalazłem się na polance, na której
widoczna jest kapliczka zawieszona na drzewie oraz duża figura Chrystusa
Frasobliwego. W pewnym momencie szlak łączy się ze szlakiem zielonym, i
poruszając się tymi szlakami przez kilometr, osiągnąłem kolejny szczyt Działek
(600 m n.p.m.). Na szczycie można zauważyć tabliczkę z nazwą szczytu oraz
wysokością i stertę butelek plastikowych pozostawionych przez pseudoturystów. W
tym miejscu zielony szlak odchodzi na Porębę, a ja udałem się czerwonym do
Schroniska PTTK Kudłacze, do którego pozostało mi 2,5 kilometra. Tak idąc sobie
pomyślałem, że Mały Szlak Beskidzki bliźniaczo przypomina Przejście Kotliny
Jeleniogórskiej. Podobna odległość i przewyższenia wynoszące ponad 5 000
metrów, pozwalają się poczuć jak w Karkonoszach. Zasadnicza różnica jest taka,
że przejście odbywa się w czasie nie większym niż 48 godzin, a MSB można
przejść w czasie dowolnym. Jeśli chodzi o mnie, to o przejściu Kotliny Jeleniogórskiej
w czasie 48 godzin, raczej mogę zapomnieć, aczkolwiek podziwiam i szanuję
ludzi, którzy dokonują takich ekstremalnych wyczynów. Po niecałej godzinie,
maszerując w miarę wolnym tempem znalazłem się w Schronisku PTTK Kudłacze.
Zaskoczyły mnie pustki o tej porze dnia. Zamówiłem więc drugie śniadanie i
spokojnie delektowałem się otaczającą ciszą i widokami. Po przeszło godzinie
ruszyłem dalej. Rozpocząłem momentami dość mozolne podejście na szczyt Łysiny
(891 m n.p.m.) drugiego, co do wielkości szczytu w paśmie Lubomira i Łysiny.
Szczyt osiągnąłem dość szybko, bo po niespełna 45 minutach. Po chwili
odpoczynku, dosłownie po kilku minutach znalazłem się na kolejnym szczycie o
nazwie Trzy Kopce (894 m n.p.m.). Szczyt całkowicie zalesiony, bez żadnych
walorów widokowych. Praktycznie bez zatrzymywania pognałem dalej i po niespełna
15 minutach, stanąłem na najwyższym szczycie w Beskidzie Makowskim, o nazwie
Lubomir (904 m n.p.m.). Szczyt zaliczany jest do Korony Gór Polski, więc po
wykonaniu kilku pamiątkowych fotografii, w celu potwierdzenia swojego pobytu w
tym miejscu zdjąłem plecak i zrobiłem sobie w tym miejscu krótką przerwę. Warto
nadmienić, że na szczycie Lubomira znajduje się niewielkie Obserwatorium
Astronomiczne. Ze szczytu podążając dalej kamienistą drogą prowadzącą przez
las, momentami dość stromo, po około 40 minutach znalazłem się na Przełęczy
Jaworzyce (579 m n.p.m.). Schodząc do przełęczy, w oddali widać Tatry. Gdy znalazłem
się na wspomnianej przełęczy i po przejściu na drugą stronę drogi, znalazłem
się w ostatnim paśmie, czyli w Beskidzie Wyspowym. Poruszając się ponad
kilometr asfaltową drogą, wszedłem do lasu i rozpocząłem podejście na
Wierzbanowską Górę (778 m n.p.m.). Szczyt wydaje się trudno dostępny w
gęstwinie. Na drzewie jedynie znajduje się zamocowania kartka z nazwą szczytu i
jego wysokością. Poruszając się dalej dosłownie po chwili, znalazłem się na
polanie, a moim oczom ukazała się drewniana chatka z napisem głoszącym „Witamy
miłych gości”. Nie zatrzymując się, udałem się w kierunku kolejnej przełęczy o
nazwie Przełęcz Wielkie Drogi (542 m n.p.m.). Do przełęczy szlak momentami
prowadził dość stromo, jednak po niespełna 30 minutach zameldowałem się na miejscu.
Po uzupełnieniu płynów ruszyłem dalej na ostatnie dzisiejszego dnia wzniesienie
o nazwie Dzielec (650 m n.p.m.). By dostać się na szczyt, należy przekroczyć na
wprost kolejną drogę asfaltową. Na szczycie, który nie posiadał żadnych walorów
widokowych znalazłem się po 30 minutach i nie zatrzymując się ruszyłem do mety
dzisiejszego odcinka, a mianowicie do Kasiny Wielkiej. Schodząc z Dzielca po
około 500 metrach dotarłem do drogi asfaltowej, którą przez około 1,5 kilometra
poruszałem się do stacji PKP. Następnie szlak skręcił w prawo i udając się
dalej przez 300 metrów dotarłem do kwatery. Nadmienić warto, że przy stacji PKP
znajduje się cmentarz poległych w I wojnie światowej. Na środku cmentarza
znajduje się duży pomnik, a w jego sąsiedztwie położonych jest 12 mogił. Dochodząc
do kwatery, widziałem jak uśmiechał się do mnie Lubogoszcz, kolejny szczyt,
który będę zdobywał od razu po śniadaniu. Tak sobie myślę, że jutro już ostatni
dzień na Małym Szlaku Beskidzkim...
W drodze na szczyt Uklejnej
Krzyż przy szlaku
Uklejna 677 m n.p.m.
Przed szczytem Uklejnej
Śliwnik 619 m n.p.m.
Kapliczka z figurą Chrystusa Frasobliwego
Chrystus Frasobliwy
Na szlaku na szczyt Działek
Działek 600 m n.p.m. tonący w śmieciach
Schronisko PTTK na Kudłaczach
Na szczycie Łysiny 891 m n.p.m.
Stojące drzewo wraz z konarem...
Trzy Kopce 894 m n.p.m.
Lubomir 904 m n.p.m. (szczyt do korony Gór Polski)
Obserwatorium Astronomiczne na Lubomirze
Przełęcz Jaworzyce 576 m n.p.m.
W drodze na Wierzbanowską Górę
Figurka Jezusa Chrystusa przy szlaku
Na szczycie Wierzbanowskiej Góry 778 m n.p.m.
Drewniana chatka z napisem "Witamy Miłych Gości"
Na szlaku
W drodze na Dzielec
Widok na zabudowania Kasiny Wielkiej
Cmentarz z czasów I wojny światowej, dwunastu poległych wraz z pomnikiem
Komentarze
Prześlij komentarz